Maja Tomczak

  • Drukuj zawartość bieżącej strony
  • Zapisz tekst bieżącej strony do PDF

****

Nie bój się mroku

Co tną niemym krzykiem sierpniowe demony

One szeptem nikłym spłoszone nikną z oczu

Uciekną w chłód godzin niedokończonych

 

Nie bój się zasnąć

Przez oswojone lękiem zniszczone obrazy

One w ostatnim oddechu gasną

Zamknięte w brulionach rdzawych wojaży

 

Nie bój się iść po omacku

W niesławne, parne galerie

One zelżeją w kurantów ciepłym blasku

Dogonią błahość zobojętnienia

 

Nie bój się wyjść na spotkanie

Łajdackim nocnym dybukom

One zbłąkane w cielesnym wygnaniu

Gonią za rezurekcyjną walutą

 

 

 

****

Gubię się w pustym błękicie

Mglistego, mroźnego poranka

Łąki się snują przez ciszę

I cisza się snuje w chłodzie

I snuje się chłód po kościach

Przesiąka przez alabaster

Zgubiona we własnej kruchości

We własnym marszu

Przez wiosny wymarłe

 

****

Stoją nieszczęścia na parapecie

Choroby i łgarstwa

Zawiści i złości

Porażki, boleści

Stoją wszystkie trofea w komplecie

 

Statuy za pracę, za uśmiech, za pomoc

I nigdy nikt, przynajmniej w tym świecie

Nie dostał innej nagrody

Za bycie człowiekiem